Trzy tygodnie… trzy tygodnie minęły jak trzy dni. Czas spuścić łezkę i pożegnać miejsce, do którego bardzo chciałabym wrócić za kilka miesięcy na dłużej. To był kolejny wspaniały okres w moim życiu. Czas wyciągnąć wnioski, posumować to, czego udało mi się nauczyć, przeanalizować to, co w sobie przepracowałam.
Przemyśleć to, co sobie
uświadomiłam. Wiem, że dla wielu z Was moje życie wydaje się sceną z filmu, rozdziałem
z książki. Osobiście uważam, że rzeczywiście często jest bardzo fascynujące,
ale jest coś czego nie widać na zdjęciach z istagrama. Batalia w mojej głowie, czasem
większa, czasem mniejsza, ale wciąż mix. Mix ambicji, zachcianek, pragnień,
małych i naprawdę ogromnych marzeń.
Nie możemy mieć
wszystkiego, choć jeszcze nie tak dawno temu karmiłam się „literaturą”, która
próbowała mi wmówić, że mogę mieć wszystko, czego zapragnę. Nie. Życie to
nieustanne wybory. Albo wybierasz dzisiejszą zachciankę, albo z niej
rezygnujesz i robisz minimalny, ale jednak krok naprzód do osiągnięcia dużej
zachcianki- Twojego marzenia.
I często wybór nie
będzie łatwy. Możesz kontynuować studia, które Cię nie satysfakcjonują, możesz
z nich zrezygnować i rozwijać swoją pasję w inny sposób. Możesz podjąć kolejne
studia w swoim kraju, a możesz też to
marzenie odroczyć w czasie i po raz kolejny wyruszyć w podróż, do kraju, w
którym zawsze czujesz się najbardziej zrelaksowana, najbardziej wewnętrznie zharmonizowana.
Możesz podjąć wyzwanie i zacząć uczyć się nowego języka, albo przez kolejne
pięć lat studiów tęsknić na krajem, który kochasz.
Ale nawet, kiedy wydaje
Ci się, że czujesz, że podjęłaś odpowiednie decyzje to przyjdą takie dni, kiedy
zapytasz się- czy na pewno warto? Za taką cenę?
Zupełnie nowe
środowisko. Kolejny język. Od podstaw. Ze świadomością, że musisz go opanować
do perfekcji. Studia płatne, życie w Euro. Znowu praca, znowu studia, znowu
treningi. Wszystko razem. Przecież to często bolało. Było niewygodne. A będzie
tylko trudniej. Warto?
Jest słoneczne
grudniowe popołudnie. Przechadzam się pod pięknymi, zdobionymi portykami najstarszego
uniwersytetu w Europie. Biorę głęboki wdech. Czuję jak na samą myśl, że
mogłabym tutaj podjąć studia moje ciało zalewa fala endorfin. Warto?
Jest mroźne grudniowe
przedpołudnie, wchodzę do ogromnej kawiarni naprzeciwko uniwersytetu na ciepłe
cappuccino con latte di soia. Zatrzymuję się, rozglądam dookoła. Studenci.
Studenci zatopieni w książkach, laptopach. Czuję jak łzy zaczynają napływać mi
do oczu. Tak bardzo bym chciała… Studiować… Warto?
Staram się zawsze
myśleć długoterminowo. Dlatego tu jestem. Z czego byłabym za dziesięć lat
bardziej dumna. Aha. Proste. A jednak nie zawsze.
Czas wrócić do prawdziwej
pracy, do mojej pierwszej życiowej pasji. Do sportu. Mam nadzieję, że podejmę
odpowiednie decyzje po sezonie. Mam nadzieję, że wystarczy mi motywacji, samodyscypliny.
Komentarze
Prześlij komentarz