Jest początek tygodnia. Właściwie już bliżej środka tygodnia. Sytuacja wydaje się stabilna. Od kilku dni nic w Twoim życiu w końcu się nie zmienia. Codzienny rytuał wydaję się bardzo prosty. Rano basen- pływanie, później sprzątanie skutków nawałnicy- wood gym, wieczorem do poduszki czytanie książki z latarką w ręce bez najmniejszego nawet cienia nadziei na nagły powrót prądu.
A jednak. Gdzieś między myciem rąk a obiadem czytasz
wiadomość od Marty- zakręconej tancerki,
chemiczki z Łodzi poznanej dwa lata wcześniej podczas najwspanialszego
wydarzenia integrującego środowisko taneczne w Polsce. „Bez Ciebie hip hop z
Abby’m to już nie ten sam hip hop” Hola, hola! Dancing Poznań! Jestem w Polsce!
W piątek będę!
Dancing Poznań to tygodniowe międzynarodowe warsztaty
taneczne , organizowane co roku w przedostatnim tygodniu sierpnia, zwieńczone pokazem w wykonaniu uczestników
warsztatów.
Pierwszy raz na reklamę tego wydarzenia natknęłam się w
listopadzie 2010 roku! „58 różnych technik i stylów tanecznych, 55 pedagogów z
całego świata, ponad 1500 uczestników na 19 salach.” Tygodniowy Festiwal
Teatrów Tańca. Prelekcje. Imprezy integracyjne. Przeczytałam w magazynie
tanecznym „Place for dance”. Wzięcie udziału w wielkim poznańskim tańczeniu
natychmiast stało się wielkim marzeniem „małej” jeszcze piętnastolatki.
Dwa lata temu, po pierwszym roku studiów, kiedy już
wiedziałam, że jestem kowalem własnego losu, zupełnie zamykając się na krytykę
swojego najbliższego środowiska, spakowałam plecak i wyjechałam do Poznania.
Potańczyć. J Sama, nie znając ani miejsca,
ani ludzi, nie wiedząc gdzie iść i co robić.
To był kolejny przełom. Spędziłam tam najpiękniejszy tydzień swojego
dotychczasowego życia. Doświadczyłam tak głębokich i prawdziwych emocji w
tańcu, jakich nie udało mi się doświadczyć nigdy wcześniej i jeszcze nigdy
później. Poznałam niesamowitych ludzi, którzy zainspirowali mnie do odważnego realizowania
swoich pragnień. Ludzi, którzy choć mnie nie znali, widzieli we mnie ogromny
potencjał. Ludzi, których spotkałam w Poznaniu również rok później. Ludzi,
których spotkałam w Poznaniu również w piątek.
I choć tego roku spędziłam w atmosferze poznańskiego
tańczenia tylko kilka godzin, to były to godziny, które w ogromnym stopniu naładowały
mnie pozytywną energią. Tutaj nie
przejdziesz z sali do szatni, z szatni do sali nie wymieniając się z kimś pozdrowieniami,
uśmiechem. Tutaj dzielimy się wrażeniami, energią. Przeżywamy ten czas razem,
spotykamy się co roku, przyjaźnimy z pedagogami. Dancing Poznań jest jak jedna
wielka taneczna rodzina, w dodatku multikulturowa.
Tutaj nie ma różnic narodowościowych, wyznaniowych, wiekowych. Tutaj wszyscy kochają taniec i tym żyją.
Tutaj nie ma różnic narodowościowych, wyznaniowych, wiekowych. Tutaj wszyscy kochają taniec i tym żyją.
Będąc tu tak naprawdę nie masz na nic czasu. Ledwo kończysz
jedne zajęcia, biegniesz na drugie, jesz coś, kąpiesz się i już pędzisz na
spektakl bądź inne ciekawe wydarzenie. Wieczorem kładziesz się, czujesz
zmęczenie, bolące mięśnie i niesamowitą satysfakcję. To jak wejście na szczyt,
ukończenie wyścigu. Psychiczne
oczyszczenie, duma z samej siebie, a jednocześnie chęć dalszego odkrywania.
Próbowania na nowo.
Forte,solare,piena di energia....mi e piacuto molto il tuo blog,da oggi e poi lo visitero piu spesso....
OdpowiedzUsuń