Kiedy
kończysz jeden etap w życiu możesz zrobić dwie rzeczy- zacząć kreować nową
rzeczywistość albo bać się i czekać. Wybierając opcję numer 2 prawdopodobnie
nigdy nie poznasz siebie, swoich priorytetów, marzeń, celów. Zostaniesz
uwięziony w banalnej codzienności, konwenansach, kulturze Twojego regionu,
światopoglądzie rodziny, grupy etnicznej, religii. Pójdziesz z prądem, żyjąc
życiem innych.
Opcja numer
jeden zawsze przynosi więcej korzyści. Niestety dopiero w dłuższej perspektywie
czasowej. Nie jesteś w stanie iść swoją ścieżka nie popełniając żadnych błędów.
Często się zgubisz, wpadniesz w dołek,
ale zawsze długoterminowo lepiej walczyć o swoje szczęście i popełniać błędy,
niż unikać pomyłek, ale latami stać w tym samym miejscu.
Kreatorzy
własnej rzeczywistości często popełniają błędy, gubią się, ale powoli oswajają
się z swoim otoczeniem (nawet jeśli często zupełnie zmieniają środowisko J). Wyciągają wnioski, poznają swoje
mocne i słabe strony, poznają swoje możliwości i uczą się jak je wykorzystywać,
uświadamiają sobie, ale potencjału w nich tkwi i szukają drogi do jego
realizacji. Z każdym kolejnym doświadczeniem poruszają się jednak sprawniej.
Wiedzą, że każdy moment jest dobry na nowy początek. Wiedzą, że lepiej lub
gorzej odnajdą się w każdej sytuacji.
I jasne
opcja numer 2 jest łatwiejsza. Nie ryzykujesz wskoczeniem w gówno, sinusoida
Twojego szczęścia jest bardziej ustabilizowana, ale nie bierzesz na siebie
odpowiedzialności za swoje życie. Nie musisz zderzać swojej samooceny z
rzeczywistością, ale oddajesz ster w obce ręce.
Wierzę w to,
że w dłuższej perspektywie każde trudne doświadczenie doprowadzi nas do
wyciągnięcia cennych wniosków. Każdy nasz błąd przybliża nas do miejsca,
którego szukamy. Życie wypełnione wartościowymi przeżyciami, kształtujące,
pełne emocji nie musi być bez skazy, żeby prowadziło nas w odpowiednim
kierunku.
Brakowi prób
i błędów towarzyszy również brak celnych trafień. Jeśli szukasz, w końcu
znajdziesz. Może nie dzisiaj, może nie w miesiąc, może nie w pół roku, czasem w
rok, może pobłądzę jeszcze kolejne kilka miesięcy, ale to nie będzie stracony
czas. Bo każdą złą decyzję mogę przepracować, zmienić, mogę wyciągnąć wnioski,
odkryć wiedzę na swój temat, której nie odkryłabym w normalnych warunkach, nie
podejmując wyzwań, nie zaczynając życia w nowym środowisku.
I choć w
ostatnim czasie bardzo błądzę, biegam po krawędziach swoich wytrzymałości fizycznej
i psychicznej to widzę jak wiele mi to daje. Widzę jak bardzo brakuje mi
pewnych moich nawyków, rozwoju w konkretnych kierunkach, czasu poświęconego na
konkretne aktywności.
Znajduję się
w sytuacji, w której niesamowicie rozwijam się na pewnej płaszczyźnie życia.
Obserwuję progres każdego dnia, ale poza tą płaszczyzną jest wiele rzeczy,
które chciałabym rozwijać, a nie mogę. Z prostego powodu. Cała moja energia
skupiona jest na innych aktywnościach.
Ale to mi
uświadamia, jak bardzo pragnę rozwoju na innych płaszczyznach, jak bardzo mi
tego brakuje. Cieszę się, że nie boję się podjąć konkretnych kroków, żeby znowu
całkowicie zmienić środowisko, zacząć kolejny raz od zera. Moje długoterminowe
cele się nie zmieniły, ale wiem, że do ich osiągnięcia prowadzi więcej niż
jedna droga. Już się nie boję, nie ta bardzo. Odnajdę się. Wszędzie. Jaką cenę
jestem gotowa zapłacić? A Ty? Ja wiem, gdzie będę za 10 lat, a Ty?
Komentarze
Prześlij komentarz